czwartek, 9 czerwca 2016

Balsam, który zepsuł mi nogi :(

Hej! Jest mi niezmiernie głupio, że z dnia na dzień jest Was coraz więcej, a ja mam takie braki w blogowaniu. Zrozumcie- sesja. Od kilku tygodni śpię po kilka godzin, cały dzień spędzam albo na uczelni, albo z nosem w książkach. Wczoraj przeprosiłam się z siłownią, dzisiaj przepraszam się z Wami i z blogiem. Mam nadzieję, że nadrobię to, co zaplanowałam na bieżący miesiąc- bardzo proszę Was o wsparcie!

A tymczasem... słów kilka na temat balsamu, który stosuję od dobrych kilku miesięcy. Co prawda, jego ważność wg producenta to tylko pół roku od otwarcia, jednak powinnam mieć jeszcze minimum dwa miesiące. A mowa tu o...........
EVREE MAX REPAIR czyli nawilżający balsam do ciała przeznaczony dla skóry bardzo suchej. Co prawda moja cera jest tłusta, ale skóra na ciele... wręcz atopowa. Muszę balsamować ją nawet kilka razy dziennie, o ile oczywiście akurat mam na to ochotę (a w  tej kwestii bywam prawdziwym leniem). Zazwyczaj stosuję tego typu produkty zaraz po kąpieli. Tak było również tym razem. Wykąpałam się, sięgnęłam po balsam i wtarłam go tylko w nogi (chwała mojemu lenistwu). Po upłynięciu około 30 minut zaczęłam odczuwać swędzenie. Pomyślałam, że pewnie moja skóra jest mocno przesuszona. Sięgnęłam ponownie po balsam i zaczęłam go ponownie wcierać. Tym razem jednak było to nie do wytrzymania. Ponadto zauważyłam, że mam czerwone "placki" na nogach i to one tak swędziały. Skóra mocno się napięła, jak przy "gęsiej skórce" i mimo nałożenia balsamu, była po prostu szorstka. Chwyciłam szybko zwykłe, szare mydło i pod prysznicem zmyłam balsam z nóg. Trochę pomogło, ale spora część produktu zdążyła się wchłonąć, a na moich nogach pojawiły się krosty, wysypka, jakby bąble przypominające poparzenie pokrzywą. Zobaczcie sami:



Dzięki temu, że jednak zmyłam balsam, bąble zniknęły po kilku godzinach, ale czerwone ślady utrzymywały się około dwóch dni. Balsam, który i tak był już na wykończeniu, z hukiem powędrował do śmietnika. Ta sytuacja mocno mnie wystraszyła, ponieważ aktualnie używam balsamu z Evree w wersji białej, mam od nich także olejek do ciała, olejek do twarzy (który uwielbiam i już niestety też się kończy), kremy do rąk, stóp, oliwki do skórek... W ostatnim roku przewaga mojej pielęgnacji to właśnie Evree. Nie wiem, co spowodowało u mnie taką reakcję, dajcie znać, czy Wam również przydarzyło się coś podobnego i w jaki sposób radzicie sobie z podrażnieniami? 
Do zobaczenia już niedługo (bo jeszcze w tym tygodniu!),
M.


6 komentarzy:

  1. uu... nie używałam go ale chyba już nie kupię
    annatajemnicza21.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. nie używałam nigdy balsamu do nóg z Evree. Mam jedynie krem do rąk i zastanawiałam się nad olejkiem. Dziwna sprawa, że po takim czasie wywołał reakcję alergiczną :/

    http://dramabeautyy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm, a nie depilowałaś czasem nóg?Być może balsam bardzo podrażnił skórę po depilacji.Ja często tak mam, no może nie aż tak jak ty, ale po depilacji i nałożeniu balsamu pojawiają się krostki i zaczerwienienia.Najczęściej zdarzało się to wtedy, kiedy skończyła mi się pianka i musiałam golić nogi bez pianki z wykorzystaniem tylko wody, wtedy maszynka podrażnia naszą skórę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, moje nogi nie były podrażnione, acz nawet jeżeli, wydaje mi się, że producent powinien mieć świadomość, że kobiety używają balsamów również po depilacji i stostują je na suchą podrażnioną skórę (do której ten produkt był przeznaczony). Poza tym, u mnie reakcja pojawiła się na całej powierzchni skóry, którą posmarowałam balsamem.

      Usuń
  4. Uuu zle to wyglada. Mnie tez czasami piecze po balsamach ale nie miałam nigdy aż takiej reakcji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to fakt- u mnie też czasami występuje lekkie pieczenie, zwłaszcza po depilacji. Ale to? Nigdy wcześniej i aktualnie nigdy później. pozdrawiam :)

      Usuń

Copyright © 2016 MagInspires Beauty Blog , Blogger