niedziela, 3 lipca 2016

ULUBIEŃCY OSTATNICH MIESIĘCY!


Hej! Dzisiaj przychodzę z bardzo długo wyczekiwanymi ulubieńcami. Pewnego razu postanowiłam, że tego typu posty nie będą pojawiać się co miesiąc- w kwietniu miałabym do pokazania tylko dwa produkty, co wydało mi się bezcelowe. Maj z kolei okazał się być dla mnie ciężkim i wymagającym miesiącem, przez co nie znalazłam czasu na przygotowanie i publikację tego posta. Z kolei teraz, po 3 miesiącach, kosmetyków uzbierało się na tyle dużo, że chyba jednak wrócę do wersji comiesięcznych ulubieńców. Dobrze, że wszystko zapisywałam- dzięki temu nie pominę ani jednego produktu.

Pokażę Wam dzisiaj kilka produktów z pielęgnacji, gadżet oraz oczywiście- masę kolorówki. Po rossmanowych promocjach mam kilka nowości i większość z nich okazała się strzałem w dziesiątkę. Bez zbędnych wstępów... Zaczynamy!

La Roche Possay- Effaclar Duo +

W ostatnim miesiącu, kiedy zszedł ze mnie cały stres związany z sesją, studiami, oddawaniem projektów itp. mój organizm odpłacił mi te wszystkie nieprzyjemności okropnym wysypem trądziku na twarzy. Przegapiłam termin zapisywania się do dermatologa, więc z pomocą przyszedł mi niezastąpiony krem Effaclar, któremu poświęciłam osobny post, szukając jego tańszego zamiennika >>KLIK<<.  "Atrakcje" tego typu, z wiekiem zdarzają mi się coraz rzadziej, jednak nie wyobrażam sobie nie mieć tego produktu w kosmetyczce, zwłaszcza w sytuacjach awaryjnych.

Ziaja- mgiełka do twarzy z serii Liście Manuka

Skończyła się moja poprzednia- oliwkowa mgiełka z Ziai i tym razem skusiłam się na produkt z tej serii. Nie lubiłam stosować toników, denerwowały mnie walające się waciki. W tych produktach mamy atomizer i stosujemy je bezpośrednio na twarz. Nie wiem, czy zgodnie z obietnicą producenta mgiełka zwęża pory, ale na pewno nadaje się do spryskania skóry całego ciała, zwłaszcza podrażnionej. Przyniosła mi ulgę, kiedy balsam z Evree podrażnił mi nogi. Ponadto rewelacyjnie chłodzi, na lato- produkt niezbędny!

Batiste- suchy szampon

Nie rozumiałam ludzi używających tego typ produkty. Włosy powinno się myć wodą i szamponem- tyle. Jednak w maju, moje włosy zaczęły wykręcać mi figle- kiedy umyłam je wieczorem, rano wyglądały okropnie. Były przyklapnięte, przetłuszczone... Tragedia. Zazwyczaj wstaję na styk, więc nie mam dodatkowej godziny na umycie i wysuszenie włosów. Wtedy sięgnęłam po batiste i choć uważam, że używanie suchych szamponów to ostateczność- kilkanaście razy ten produkt uratował moje włosy. Dobrze jest mieć go w domu "na wszelki wypadek". Ja sięgnęłam po wersję klasyczną. 

Real Techniques- Miracle Sponge

 Jako amatorka nakładania podkładu palcami, co wynika głównie z niechęci do mycia wszelkich możliwych akcesoriów, pewnego pięknego dnia, robiąc zakupy w Rossmanie, zobaczyłam tę oto rozsławioną już gąbkę i postanowiłam wrzucić ją do koszyka. Co prawda używam jej tylko wtedy, kiedy wiem, że mam więcej czasu i mogę od razu ją umyć, ale trzeba przyznać, że jej kształt jest genialny. Sama gąbka jest bardzo miękka, dokładnie rozprowadza i rozciera produkty na twarzy. i jest trzykrotnie tańsza od beauty blendera :)

Isana- olejek pod prysznic

Sam produkt jest w porządku, chociaż wcieranie w ciało czegoś, co "pachnie" rybami jest dość obleśne, to trzeba mu przyznać- faktycznie nawilża. Natomiast zamiast do ciała, wolę używać tego olejku do mycia gąbki oraz pędzli do makijażu. Moja gąbeczka, o której pisałam wyżej, nadal wygląda jak nowa, nie ma na niej ani jednej plamy od podkładu. A zapach, jeśli nawet zostaje na pędzlu- nie jest aż tak intensywny i nieprzyjemny.

Bourjois- podkład Healthy Mix

Mój ulubiony podkład ever, do którego wróciłam, gdy wykończyłam Provoke Matt z dr Ireny Eris. Mimo, iż mam tłustą cerę, po przypudrowaniu produkt utrzymuje się na twarzy cały dzień. Jest lekki, nawilża, a krycie można stopniować i niestety została go dosłownie resztka :(. 

Rimmel- podkład Lasting Finish

Ten produkt był ze mną w torbie na siłownię. Malowałam się nim po ćwiczeniach, a tubka jest bardzo praktycznym rozwiązaniem. Podkład nie zawiódł mnie również przez cały ślub i wesele. Delikatnie matuje, nie ściera się z twarzy, nie tworzy efektu maski, wyrównuje koloryt skóry i nie jest bardzo widoczny na twarzy.

Golden Rose- Creamy Blush Stick

Kremowy róż w sztyfcie to kolejna rzecz z mojej "siłownianej" kosmetyczki. Jest to świetna opcja na wszelkie wypady, wyjazdy, jeśli chcecie ograniczyć ilość targanych ze sobą pędzli do minimum. Ten produkt można spokojnie rozetrzeć palcami, nie jest zbyt intensywny i ładnie się utrzymuje. Ja mam numerek 6, który posiada lekkie drobinki (dzięki temu nie muszę brać dodatkowo rozświetlacza).

Make Up Revolution- róż "Love"

Cała recenzja tego produktu i innych tanich róży jest tutaj >>KLIK<<. Gościł on na moich policzkach cały maj i kwiecień. Ma piękny, zgaszony, nienachalny kolor, pasujący do każdego makijażu. Pigmentacja jest bardzo intensywna, a róż utrzymuje się dosłownie cały dzień, przy czym kosztuje tylko 5zł.

Wibo- Eyebrow Pencil shape& define

Ten ołówek wpadł w moje ręce już po promocji, kiedy zapomniałam swojej ulubionej kredki z Catrice. Kosztuje około 10zł, jest miękki, ale lekko tępy, ma woskową konsystencję i bardzo intensywny kolor (ja mam numerek 2, mam ciemną oprawę oczu i ciemnobrązowe włosy). Kształt rysika jest bardzo praktyczny, ponadto nie trzeba go temperować. Z drugiej strony znajduje się szczoteczka, którą można wyczesać nadmiar produktu. Świetna sprawa, polecam :) 

Nivea- Care& Colour, Nude

Bardzo fajna i praktyczna opcja zwłaszcza do torebki. Nie trzeba się martwić o precyzję ani o przesuszenie ust. Kolor nude pasuje do każdego makijażu, a pomadki same w sobie są nawilżające. Nie utrzymują się na ustach bardzo długo, ale nadają im lekki kolor, który w każdej chwili, bezproblemowo i bez lusterka możemy poprawić.

Golden Rose- Matte Lipstick Crayon, 18

O tych pomadkach rozpisywałam się tutaj >>KLIK<<. Numerek 18 to piękny nude, lekko brązowy, o który stale byłam pytana, mając go na ustach. A crayony z Golden Rose same w sobie są genialne, o czym pewnie już wszyscy wiedzą :) 


Już wiecie, dlaczego postanowiłam wrócić do bardziej regularnej serii ulubieńców? Ja naliczyłam aż... 12 produktów!
Koniecznie napiszcie, jacy są Wasi ulubieńcy minionego miesiąca (miesięcy) i zostawcie linki do swoich blogów- chętnie je odwiedzę i poczytam. Dajcie znać, czy mieliście kiedyś któryś z opisywanych przeze mnie produktów i jak się  was sprawdziły!
Zapraszam także na mój instagram, gdzie macie opcję być ze mną na bieżąco! >>KLIK<<
Pozdrawiam i do zobaczenia!
M. 
instagram.com/maginspires

3 komentarze:

  1. produkty z pierwszego zdjęcia bardzo lubię i polecam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Podkład healthy mix wyglada jakby płakał ;( zastanawia mnie ta kredka z wibo- pannajoanna, która jest blondynką, rownież mówiła, ze ma numerek 2 i idealnie jej pasuje. Jak to możliwe?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też widziałam ten filmik i również mnie to zastanawia, gdyż kredka ma dość intensywny, ciemnobrązowy kolor. Jednak może gdy delikatnie tylko muska się nią brwi, odcień jest delikatniejszy :) A podkład płacze, bo się kończy (ja też ubolewam). :)

      Usuń

Copyright © 2016 MagInspires Beauty Blog , Blogger