piątek, 6 maja 2016

Najtańsze róże do policzków za mniej niż 10zł- które z nich warto kupić?

Hej! Przyznaję, że w poprzednim miesiącu posty pojawiały się trochę rzadziej. Oczywiście w miarę moich możliwości postaram się być bardziej systematyczna i mam nadzieję, że posty będą ukazywały się przynajmniej dwa razy w tygodniu :) 

Dzisiaj przygotowałam dla Was post o najtańszych różach. Mimo tego, że Rossmanowska promocja na produkty do twarzy już dawno za nami, te kosmetyki nawet bez zniżki kosztują grosze! Ale ale... chyba nikt nie lubi niepotrzebnie wydawać pieniędzy, nawet jeśli jest to tylko "dyszka". Tutaj z wybawieniem przychodzę ja i już Wam mówię, w co warto zainwestować! Przede wszystkim, zastanówmy się, czego wymagamy od różu? Myślę, że jeśli trafimy na coś taniego, co utrzyma się na policzku cały dzień i ma stosunkowo ładny odcień (chociaż to jest oczywiście kwestia gustu)- spokojnie możemy mówić o sukcesie. Swatche (prawie) wszystkich prezentowanych produktów pojawią się pod koniec posta :)

essence
matt touch blush (10 peach me up!)

Matowy róż z Essence w delikatnym, brzoskwiniowym odcieniu. Jeśli chodzi o pigmentację- nie jest ona nie wiadomo jak intensywna, na pewno nie zrobimy sobie nim plam. Róż spokojnie można dokładać, budując jego intensywność. Co najważniejsze- produkt utrzymuje się na policzkach naprawdę długo. Może nie jest to cały dzień, jednak kolor nie ściera się całkowicie- po prostu z biegiem czasu traci na tej intensywności nawet, jeśli nie nałożymy go w dużej ilości. Za tę cenę? Polecam, chociaż mógłby mieć mniej zbitą konsystencję- jest dość twardy, przez co odpowiednia ilość nie nabiera się na pędzel za jednym zamachem.

wibo
smooth'n wear
source: http://www.wibo.pl/pl/p-300-Smooth'n+Wear
Róż z wibo to produkt, do którego mam największy sentyment- będąc jeszcze w gimnazjum (dawno temu i nieprawda) wyczaiłam go w Rossmanie i postanowiłam kupić. Wtedy był on jeszcze w innym opakowaniu, w innym kolorze, a ja nie wiedziałam zbyt dobrze jak go używać. Starczył mi na dobrych kilka lat używania "od święta". Odkąd go zdenkowałam jakieś 2 lata temu już nie wróciłam do tego produktu, jednak doskonale pamiętam każdy jego szczegół. Co prawda mój kolor był nietrafiony, lalkowo różowy, jednak sam róż był mocno napigmentowany- na tyle, że można było można zrobić sobie nim plamę (zwłaszcza ktoś, kto nie wie jak tego użyć). Ponadto ogromny plus za trwałość- miałam go na policzkach podczas studniówki i widzę po zdjęciach, że kolor jest delikatnie widoczny przez całą noc. Naprawdę serdecznie polecam :) 

lovely
mineralny róż do policzków (01)
W tym przypadku daję ogromny plus za kolor- delikatny, brudny róż, z minimalnymi i niewidocznymi drobinkami, jest idealny na codzień. Niestety, w tym przypadku jest kilka "ale"- po pierwsze- formuła jest zbyt twarda, przez co trudno uzyskać intensywny kolor. Zmniejsza to jego pigmentację i utrudnia nabranie na pędzel. Po drugie- te drobinki, które są minimalne, acz widoczne w opakowaniu, to chyba zwykłe złudzenie optyczne, ponieważ na policzku róż jest typowo matowy. Po trzecie, plastikowe opakowanie jest bardzo nietrwałe, łamie się i z dwóch części robią się co najmniej trzy. W tym wypadku zdecydowanie zostawcie sobie tę dyszkę na coś lepszego :) 

lovely
oh oh blusher
Poza opakowaniem, które nadal uważam za badziewne, ten róż to kompletne przeciwieństwo swojego poprzednika. Pigmentacja jest bardzo mocna, trzeba wręcz uważać, żeby nie nałożyć zbyt dużo tego produktu. Ponadto, ma on widoczne, piękne złote drobinki, dzięki czemu nie musimy dodatkowo nakładać na twarz rozświetlacza. Minusem tego produktu jest dość krótkie utrzymywanie się- ściera się całkowicie po około 4- 5 godzinach. Jednak polecam go zwłaszcza tym z Was, które dopiero zaczynają przygodę z makijażem, szukają fajnych, tanich kosmetyków. Warto go kupić dla samego koloru, ponieważ wg niektórych jest to tańszy zamiennik kultowego różu z Nars'a w odcieniu Orgasm, który to kosztuje... około 150zł.

makeup revolution
róż do policzków (love)
Zdecydowanie najtańszy z prezentowanych dziś produktów- ten róż kosztuje jedynie 5- 6 zł. W Polsce można go kupić głównie przez internet, chociaż ja dorwałam go stacjonarnie. Mój kolor to "Love", czyli typowo dzienny, brudny róż, dość podobny do 01 z lovely. Konsystencja tego produktu jest niesamowicie jedwabista. Róż jest bardzo mocno napigmentowany, bez problemu nabieramy go na pędzel i wystarczy dosłownie odrobina, żeby efekt na policzkach był zadowalający. To jednak nie koniec jego zalet. Ten produkt, który kosztuje dosłownie 5 zł, spokojnie można porównywać do róży z wysokiej półki cenowej- utrzymuje się dosłownie cały dzień! Oczywiście, lekko się ściera, kolor traci na intensywności, jednak nawet po kilkunastu godzinach on nadal jest widoczny. Ten róż, zwłaszcza ten odcień polecam każdemu- dopasuje się do każdego typu urody, a kosztuje dosłownie grosze. Zamawiajcie w ciemno, na moją odpowiedzialność!


Podsumowując, w ciemno kupujcie róż z MakeUp Revolution. Poza tym, polecam również produkty z Wibo oraz Oh Oh z Lovely, który trwałością nie grzeszy, jednak jest naprawdę piękny. Róż z essence wymaga jednak pędzla o naturalnym włosiu, ponieważ jest dość zbity i nakładając go innym narzędziem możecie się trochę namachać, żeby uzyskać kolor. Mineralny róż z Lovely moim zdaniem jest totalnym niewypałem, poza kolorem, który i tak ciężko wyegzekwować, nie ma w nim nic atrakcyjnego. 
A tak wyglądają wszystkie kolory obok siebie:
Który róż podoba się Wam najbardziej? Miałyście lub macie któryś z tych produktów? A może korzystacie z innego taniego różu, który mogłybyście mi polecić lub odradzić? Koniecznie napiszcie w komentarzach o Waszych doświadczeniach z produktami tego typu!
Nie zapomnijcie zostawić też linków do swoich blogów- chętnie je odwiedzę, poczytam, skomentuję, a te ciekawe oczywiście zaobserwuję, do czego i Was zapraszam! 
Do zobaczenia niebawem!
M.

BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO!
http://maginspires.blogspot.com

7 komentarzy:

  1. az od tych cieplych kolorkow sie cieplej robi
    http://happinessismytarget.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny post na pewno się skuszę na któryś

    OdpowiedzUsuń
  3. Makeup revolution stacjonarnie w Polsce? Gdzie? Fajny post :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Potrzebuje dłuższej chwili, żeby wybrać który mam kupić. Fajny post wpadnę za jakiś czas ;) dorisssblog.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny post, posiadam mineralny róż z lovely, ale nie jest to żaden szał, niestety nie spodziewałam się niczego innego za taką cenę. Chyba muszę zacząć poszukiwania revolution, bo przyznam, że trochę mnie zachęciłaś! zapraszam do mnie, również piszę recenzje kosmetyków, pozdrawiam ciepło :) / http://goodspatula.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to prawda- brak "szału" za tę cenę nie jest niczym niespodziewanym, ale tanie perełki również istnieją i nie warto wydawać nawet małych pieniędzy na coś, co nie jest ich warte :)

      Usuń

Copyright © 2016 MagInspires Beauty Blog , Blogger