niedziela, 5 marca 2017

THE BALM- MEET MATT(E) TRIMONY: Recenzja palety cieni

Cześć Dziewczyny!
Ten post obiecywałam Wam już kilka miesięcy temu. Paletkę Meet Matt(e) Trimony zamówiłam na koniec września ze sklepu internetowego mintishop.pl i od razu skradła moje serce. Reklamowana jako idealna paleta ślubna, według mnie jest genialną propozycją nie tylko dla tych z Was, które szykują się do zamążpójścia. Tym optymistycznym słowem wstępu zapraszam Was do dalszej części posta i bardzo rzetelnej recenzji!


Po pierwsze- dostępność. W Polsce paletkę Meet Matt(e) Trimony dostaniemy w perfumeriach Douglas (powinna być dostępna zarówno w sklepie internetowym, jak i stacjonarnym) oraz w takich internetowych drogeriach, jak mintishop.pl, cocolita.pl, ladymakeup.pl i wiele innych. Cena palety  to około 159zł. 

To piękne, kartonowe, acz solidne opakowanie posiada duże lusterko, które ze względu na brak zawiasów i jakiegokolwiek usztywnienia paletki jest jednak średnio praktyczne. W środku znajdziemy jednak 9 dużej gramatury, rewelacyjnie napigmentowanych cieni do powiek o matowym wykończeniu, w raczej ciepłych odcieniach od nude, poprzez czerwienie i fiolety, którymi jesteśmy w stanie zrobić zarówno delikatny dzienny makeup, jak i mocne, wieczorowe smokey.


Matt Lin- neutralny, jasny beż, idealny jako cień bazowy.
Matt Thomas- jasny róż, świetnie współgra z czerwienią i fioletem.
Matt Rossi- neutralny odcień brązu, idealny w załamanie oraz do delikatnego smokey.
Matt Lopez- rudy brąz.
Matt Kumar- zgaszona, lekko ciemna czerwień.
Matt Moskowitz- ciemny, głęboki fiolet.
Matt Evans- jasny brąz, idealnie dopełniający paletę.
Matt Reed- ciemny brąz.
Matt Ahmed- klasyczny, czarny cień.

MOJA OPINIA:
Kochani, to zdecydowanie najlepsza paleta spośród wszystkich, które mam. Jestem z niej najbardziej zadowolona. Uważam, że jest to samowystarczalny produkt pomimo, że wszystkie cienie w palecie są matowe. Mamy tu  i jasne odcienie beżu, brązu, czerwienie i fiolety, dzięki którym zrobimy bardziej "szalony" makijaż, a także klasyczny ciemny brąz, jak i czarny odcień, którymi nie tylko możemy przyciemnić zewnętrzny kącik, ale i przyciemnić linię rzęs.
Cienie, jak już wspominałam, są dużej gramatury, wykończenie ich wydaje mi się być niemożliwe. Wszystkie są świetnie napigmentowane (swatche, które widzicie, to jedno, delikatne dotknięcie produktu palcem). Ilość makijaży, jakie możemy wykonać używając jedynie tej paletki jest niezliczona. Sądzę też, że odcienie są lepiej dobrane i bardziej przemyślane od poprzedniczki Meet Matt(e) Trimony- Meet Matt(e) Nude. Dodatkowo, kolory są na tyle uniwersalne, że sprawdzą się przy każdym typie urody. Czy kupiłabym ją ponownie? Zdecydowanie tak!


Moi drodzy, z mojej strony to już wszystko. Koniecznie dajcie znać, czy macie i lubicie produkty z The Balm i jakie są Wasze ulubione palety cieni? Uchylę Wam rąbka tajemnicy i zdradzę, że szykuję dla Was recenzję paletki Carli Bybel, której testowanie idzie mi jednak bardzo wolno, ze względu na natłok obowiązków. 
Serdecznie zachęcam Was do śledzenia bloga (prawy pod nagłówkiem) oraz do obserwowania @maginspires na instagramie >>KLIK<< oraz facebooku >>KLIK<<. Bardzo dziękuję, że jesteście i mam nadzieję, że zostaniecie ze mną na dłużej!
Pozdrawiam ciepło,
M. 

facebook.com/maginspiresinstagram.com/maginspires

4 komentarze:

  1. Cudowna ;) Ale cena nie na moją kieszeń, niestety. Ale uwielbiam maty, a tutaj mamy jeszcze ciepłe kolorki, więc jak dla mnie ideał ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam, że ja wolę oszczędzić większą kwotę i kupić jedną droższą rzecz, niż kilka tańszych :)

      Usuń
  2. Paletka ma cudowne kolory, zawsze jak na nią patrzę to kojarzy mi się z makijażami ślubnymi :)


    http://zanett01.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zgadzam się! jednak paleta sprawdza się nie tylko na tę okazję, nadaje sie... praktycznie do wszystkiego!

      Usuń

Copyright © 2016 MagInspires Beauty Blog , Blogger