środa, 6 lipca 2016

NAKED BASICS- recenzja palety Urban Decay

Hej! Dzisiaj przygotowałam test paletki, która w blogosferze jest już kultowa, chociaż dni jej sławy już minęły. Mowa oczywiście o NAKED BASICS od Urban Decay. Ja mam tę pierwszą, podstawową wersję 6 cieni w naturalnych, ponadczasowych odcieniach beżów i brązów. Jaka jest cena tej paletki, jakość i czy faktycznie warta jest ona szumu? Zapraszam na dzisiejszy post!

CENA
Jeszcze kilka lat temu paletka Naked kosztowała około 90 zł. Później ta kwota regularnie była podnoszona- 100, 125, by osiągnąć aktualną cenę aż... 145zł! Tyle właśnie zapłacimy za nią w Sephorze , gdzie dostępne są kosmetyki Urban Decay, bez żadnej promocji. Przyznaję, że jestem w lekkim szoku, ponieważ ja zapłaciłam za nią połowę tej ceny i nie wiem, czy aktualnie zdecydowałabym się na 6 cieni za 150zł. Należy jednak mieć na uwadze, iż w perfumeriach Sephora raz lub dwa razy w doku (na pewno w grudniu) odbywają się promocje- wtedy cały asortyment dostępny jest za -25%. Więc jeśli wstrzymacie się tych kilka miesięcy, zaoszczędzilibyście na tej paletce około 40zł. Według mnie nadal jest to wysoka cena. Zostają więc strefy bezcłowe oraz ewentualne zakupy za granicą przy korzystnej walucie.
OPAKOWANIE
 Paleta z zewnątrz jest dość solidna. Ma bardzo przyjemną, matową fakturę oraz wypukłe litery. Kolorystyka oraz rodzaj czcionki są utrzymane w klasycznym klimacie, nawiązując do samych cieni. A jak wygląda to w środku?
 W palecie znajduje się lusterko zajmujące całą jej szerokość. Jednak to, co tu widzicie, to skandal- kupując produkt marki selektywnej, za niemałe pieniądze, WYPADAJĄCE lusterko to niemała wpadka. Widać klej, który nadal jest lepki, jednak najprawdopodobniej jest go zbyt mało, by utrzymać lusterko. Poza tym, każdy cień jest tej samej wielkości, podpisany. 

CIENIE
Do dyspozycji mamy 6 cieni, wszystkie tej samej gramatury, każdy mający swoją nazwę. Są one utrzymane w raczej neutralnej tonacji (część cieni typowo chłodna, część- typowo ciepła). Poza pierwszym, rozświetlającym cieniem, pozostałe z nich są matowe. Można z nich wykonać bardzo lekkie, delikatne makijaże dzienne, jak i mocne, ciemne makijaże wieczorowe. Wiele osób twierdzi, że czarny cień w tej palecie jest nieprzydatny, jednak świetnie nadaje na przykład się do podkreślenia linii rzęs zamiast eyelinera.
Szczerze mówiąc, jestem rozczarowana cieniem Venus- jest on najdelikatniejszy, najmniej napigmentowany i lekko tępawy, zwłaszcza w porównaniu do pozostałych cieni, które wydają się mieć wręcz idealną formułę. Możliwe, że wynika to właśnie z tego, że Venus jako jedyny posiada lekkie drobinki. Pozostałe cienie mają bardzo mocną pigmentację, na powiece utrzymują się cały dzień, nie osypują się, a po użyciu jakiejkolwiek bazy- nie rolują się i wyglądają jakby były przed chwilą zaaplikowane. Postanowiłam zrobić mini eksperyment i pomalowałam nimi moje tłuste powieki, nie używając pod spód kompletnie nic- podkładu, pudru, korektora, czy bazy. Po kilku godzinach cienie zdecydowanie straciły na intensywności, delikatnie zrolowały się w załamaniu, jednak czarny cień przy linii rzęs wciąż utrzymał się w nienagannym stanie.
 
 Mała paletka jest idealna na wszelkie wyjazdy. Cień Naked 2 będzie idealnym bronzerem dla bladych osób. Natomiast Fox nada się nawet do rozjaśniania poszczególnych partii twarzy. Jeśli chodzi o makijaż oczu- różnorodności dodaje tu Wos, czyli delikatnie różowy cień. Jak wspomniałam wcześniej- ilość makijaży, jakie możemy stworzyć za pomocą tej paletki nie jest wcale taka mała. Jednak tak jak widać na zdjęciach- kolory delikatnie różnią się w zależności od rodzaju i natężenia światła.

PODSUMOWANIE- CZY WARTO?
Paletka jak i jakość cieni są naprawdę genialne. Jedyne co bym w niej zmieniła to odpadające lusterko, które w tym wypadku i za te pieniądze wydaje się być żenadą. Jeśli jednak miałabym Wam doradzić, czy warto wydać na nią 150zł, to raczej radziłabym rozejrzeć się za innymi cieniami innych marek lub dopłacić kilka(naście) złotych i zainwestować w inną paletę. W każdym razie, nie pożałujecie zakupu Naked Basics, jednak polecam polowanie zwłaszcza na promocjach lub lotniskach w strefach bezcłowych. Kolory, pigmentacja, wykończenie, jakość, utrzymywanie się oraz fakt, że cienie się nie osypują to największe zalety tej paletki. Jeśli chodzi o jakiekolwiek wady, ja zmieniłabym (jak już wspomniałam) dokładność i staranność wykończenia opakowania oraz pierwszy, rozświetlający cień, od którego, po przeczytanych opiniach, wymagałam więcej. Czy warto? Tak.
Jeśli chodzi o tę recenzję- to by było na tyle. Koniecznie zaobserwujcie mój blog, ponieważ na wakacje przewidziałam wiele ciekawych postów (mam nadzieję, że uda mi się je wszystkie zrealizować). Napiszcie, czy miałyście kiedyś tę paletę lub w ogóle produkty Urban Decay i jak się u Was sprawdziły. Zostawcie też linki do siebie, żebym mogła poczytać Wasze blogi.
Buziaki!
M.
http://maginspires.blogspot.com

16 komentarzy:

  1. ta paletka jest prześliczna!szkoda tylko ze lusterko sie nie trzyma

    http://lina-lina8.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja marzę o tej paletce :)
    agnieszka-gromek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. gdyby nie fakt, że sama przez ładne 2 lata o niej marzyłam, raczej bym jej nie kupiła- chodziło już o sam fakt posiadania :)

      Usuń
  3. Piękna paleta :)
    zuzannasworek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Super! Przydałaby mi się paleta, tylko szkoda, że taka droga.
    kinga-wajman.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to prawda, cena nie jest zachęcająca, ale może gdzieś, kiedyś, wyczaisz ją gdzieś taniej :)

      Usuń
  5. Super recenzja. Ja jak na razie nie mam funduszy na to cudo. ;)

    http://juliettapastoors.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Nigdy nie miałam ochoty wydawać tyle pieniędzy by kupić drogi kosmetyk, ale z chęcią przetestowałabym taką paletkę by dowiedzieć się czym zachwycają się dziewczyny z całego świata :)
    http://nazywamsiemilena.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. faktycznie nie jest to najtańsza paletka świata, ale z drugiej strony, chyba rozsądniej przeznaczyć nawet to 145zł na tę paletkę 6 cieni nić 2 cienie mac.Wg mnie są takie kosmetyki, na które warto wydać więcej pieniędzy, ale też wszystko ma granicę. Np. nie rozumiem kupowania czegokolwiek za kilka tysięcy. 150zł jeszcze można odżałować (oczywiście nie na wszystko). Zwłaszcza, że akurat dobrych cieni w rossmanie się nie kupi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to prawda, pojedynczy cien z mac to cena okolo 70zł. Chociaż (podobno) jakościowo lepsze są nawet cienie zoeva, za które aktualnie płaci się 89 za 10 sztuk w paletce. Ale co kto lubi :)
      Odnośnie tego w co warto, a w co nie warto inwestowac (wg mnie) pojawi sie post :)

      Usuń
  8. Wiele razy myślałam nad zakupem paletki z UD, ale podobno ich jakość nie jest aż tak powalajaca jak się wydaje. Przynajmniej nie za taką cenę. W każdym razie na Basics bym się nie skusila :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem faktycznie, zoeva ma lepszą pigmentacje. Ale nie żałuję zakupu tej palety- na wyjazdy jest idealna :)

      Usuń
  9. Świetna paletka, tylko cena trochę odstrasza. :)

    Pozdrawiam,
    NOWY POST NA zone-of-smile.blogspot.com (klik)

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo fajna paletka, sama muszę ją wypróbować!
    Pozdrawiam i zapraszam
    https://evalinecat.wordpress.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Paletka jest świetna ;)
    Obserwuję :D

    http://green0floor0.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 MagInspires Beauty Blog , Blogger